e-AudioBox.pl

Tam, gdzie słowo oraz dźwięk spotykają świadomość…

Język Natury 2

Księga roku 2026: Język Natury część 1b

Odtajnienie dokumentów w 2013 roku, choć wciąż w formie okrojonej, ocenzurowanej rzuciło pewne światło na ewentualny powód. Thomas opisał ze szczegółami mechanizm kataklizmowego przesunięcia skorupy ziemskiej. W przeciwieństwie do teorii tektoniki płyt ziemskich, która zakłada ruch rzędu kilku kilkunastu centymetrów na rok, teoria ta popierana niegdyś przez samego Alberta Einsteina sugeruje, że litosfera Ziemi (skorupa) zachowuje się jak luźna skórka na pomarańczy. Wnętrze owocu (płaszcz i jądro) obraca się stabilnie, ale skórka pod wpływem krytycznego impulsu elektromagnetycznego lub grawitacyjnego może się odkleić i przesunąć o tysiące kilometrów w ciągu zaledwie kilku do kilkunastu godzin.

Według części badaczy i informatorów wojskowych impuls ten może być wywołany nie tylko procesem wewnętrznym planety, ale także zjawiskami zewnętrznymi takimi jak np. gwałtowny wzrost aktywności Słońca lub wejściem Układu Słonecznego w strefę o podwyższonej gęstości plazmy międzygwiezdnej. To ostatnie jest szczególnie „interesujące”, bo o fali gęstości mówi się od lat w kręgach channelingowych, a współczesne badania astrofizyczne zaczynają tę koncepcję traktować poważniej niż jeszcze dekadę temu.

Analizując wątek zewnętrznych impulsów, trzeba zwrócić uwagę na zjawisko osłabienia heliosfery, ochronnej bańki tworzonej przez nasze Słońce. Dla wyjaśnienia: heliosfera to ogromna przestrzeń wokół Słońca, która jest tworzona przez wiatr słoneczny, strumień naładowanych cząstek emitowanych przez naszą gwiazdę. Ta ochronna bańka otacza cały Układ Słoneczny i działa jak tarcza, chroniąc planety przed promieniowaniem kosmicznym pochodzącym z przestrzeni międzygwiezdnej. Jej granicę wyznacza miejsce, w którym ciśnienie wiatru słonecznego równoważy się z ciśnieniem materii międzygwiezdnej.

Oficjalne dane z sond Voyager sugerują, że Układ Słoneczny wchodzi w obszar tzw. Lokalnego Obłoku Międzygwiazdowego, co w połączeniu ze słabnącym polem magnetycznym samej Ziemi otwiera drogę dla galaktycznego promieniowania kosmicznego (GCR). W nauce głównego nurtu GCR jest postrzegane głównie jako zagrożenie dla astronautów i elektroniki. Jednak w ujęciu nowego paradygmatu promieniowanie to może pełnić rolę wręcz ewolucyjnego katalizatora. Cząsteczki o wysokiej energii, przenikając przez atmosferę, mogą wpływać bezpośrednio na strukturę DNA organizmów żywych, wywołując spontaniczne mutacje, niekoniecznie destrukcyjne, lecz adaptacyjne. Teoria ta, znana jako „kierowana panspermia energetyczna”, zakłada, że okresy wielkich przemian geologicznych są skorelowane z nagłymi skokami w ewolucji gatunków.

Mając na uwadze jak najlepsze zrozumienie całego zagadnienia nie jestem w stanie pominąć tego „naukowego” aspektu przekazu, co wierzę, iż zostanie przyjęte z zrozumieniem a nie zniechęceniem. Niemniej w tym świetle to, co Chan Thomas opisywał jako kataklizm, może to być, stać się jednocześnie mechanizmem upgrade’u biologicznego. W dużym uogólnieniu, Ziemia zrzuca skórę, ale jednocześnie poprzez ekspozycję na nowe kosmiczne spektrum inicjuje proces biologicznej transformacji swoich mieszkańców. W przełożeniu praktycznym, to, co dziś obserwujemy jako „drżenie” w Skandynawii czy topnienie lodu na Grenlandii i Antarktydzie, może nie być wynikiem wyłącznie emisji CO₂, lecz sygnałem, że to, co jest spoiwem trzymającym skorupę (lepka warstwa astenosfery) zaczyna puszczać pod wpływem zmian w jądrze planety. To z kolei wskazuje, że nagłe zamarznięcie mamutów na Syberii z jedzeniem w pyskach nie jest tylko legendą, lecz śladem po tym, że strefa umiarkowana stała się strefą polarną w mgnieniu oka. Niemal jak sceny na znanym filmie „Pojutrze”.

Język Natury, który słyszymy dzisiaj, te dziwne dźwięki i wibracje, może być dźwiękiem naprężania materiału tuż przed zerwaniem blokady. W Polsce, głównie na Pomorzu i w Karpatach, zaczęto rejestrować nietypowe infradźwięki, których nie da się przypisać ani działalności przemysłowej, ani naturalnym źródłom wulkanicznym. Niektórzy radiesteci interpretują te sygnały jako rezonans przemieszczenia, wczesny etap procesu, który w przyszłości może właśnie dość gwałtownie przyspieszyć.

Idąc dalej tym tropem, warto zapytać o przyczynę całego cyklu. Tutaj wkracza z kolei fizyka plazmowa i prace takich badaczy jak fizyk Anthony Peratt z Los Alamos National Laboratory (amerykańskie laboratorium badawcze). Badając starożytne petroglify na całym świecie, Peratt zauważył powtarzający się tzw. motyw „Squatter Man”. Udowodnił, że nie są to rysunki ludzi, lecz dokładny zapis gigantycznych wyładowań plazmowych na niebie, widocznych dla starożytnych kultur w czasie ostatniego wielkiego resetu. To zaś sugeruje, że Ziemia jest częścią większego obwodu elektrycznego, a obecne budzenie się żywiołów to ładowanie kondensatora przed kolejnym rozładowaniem.

Podobne petroglify znajdują się również w Polsce m.in. w Sudetach i na Roztoczu choć oficjalna archeologia interpretuje je w inny sposób. W środowiskach alternatywnych rośnie jednak dość silnie motywowane przekonanie, że także nad naszym regionem mogły przechodzić zjawiska plazmowe o skali planetarnej. W tym kontekście budowa gigantycznych podziemnych kompleksów DUMBs (Deep Underground Military Bases – Głębokie Podziemne Bazy Wojskowe), o których istnieniu donoszą coraz częściej różni ludzie – informatorzy (sygnaliści), nabiera zupełnie nowego sensu.

Elity nie budują ich wyłącznie na wypadek wojny nuklearnej która przecież skaziłaby powierzchnię Ziemi na bardzo długi czas, na być może wręcz tysiące lat, lecz na wypadek cyklicznego przesunięcia skorupy i właśnie burzy plazmowej, po której powierzchnia Ziemi jest „zamiatana”, ale szybko nadaje się do ponownego zasiedlenia. To mogłoby tłumaczyć wówczas mimo wszystko nieadekwatny, wręcz dziwny spokój chociażby na rynkach finansowych typowo wobec narastających katastrof klimatycznych. Coraz wyraźniej można zauważyć, iż prawdziwa gra toczy się o przetrwanie w Arce Noego 2.0, ukrytej głęboko pod skałami Gór Skalistych czy też pasma Ozarks.

Niektórzy polscy badacze, tacy jak J. Ciepliński i grupa „Terra-Obserwatorium”, dodają, że proces ten nie musi oznaczać końca cywilizacji, lecz jej ponowne re-mapowanie, gdzie dokonuje się zmiana linii brzegowych, klimatu, rozmieszczenie pól energetycznych, a co za tym idzie również kierunki migracji ludzi. W tym ujęciu Polska może odegrać rolę bufora stabilizacyjnego (nie tylko zatem jak widać geopolitycznego), co pokrywa się z kolei z wieloma wizjami jasnowidzów od lat.

Koniec części 1  Część 2 TUTAJ (Niebawem)

Skomentuj Jacek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Jedna odpowiedź do „Księga roku 2026: Język Natury część 1b”

  1. Awatar Jacek
    Jacek

    Teraz już rozumiem na jakiej zasadzie może być przebiegunowanie 🙂 Skórka pomarańczy jest super przykładem 🙂 W sumie ziemie można porównać do silnika elektro magnetycznego – stąd powstaje siła grawitacji 🙂
    Pozdrowienia Marku dzięki za Artykuł 🙂

Witaj Wirtualny Odkrywco!

Marek WIDNOKREGI

Autor

Dziękuję za odwiedziny na stronie z materiałami serii AUDIOBOX. Więcej znajdziesz na moim kanale YouTube, gdzie działam od wielu lat. Jeżeli to, co tutaj prezentuję nie odpowiada Tobie, być może odkryjesz coś ciekawszego dla siebie na pozostałych stronach www projektu WIDNOKRĘGI lub na moim kanale. Kliknij poniższy przycisk i sprawdź!

Kategorie

Szybki link

Kliknij i przejdź do wybranej opcji.